DO SZTANBUCHA PANU KISZKOWSKIEMU I SPÓŁCE
czyli
krytyczne komentarze Pana Janusza Wilczewskiego
do krytycznych uwag Pana Przemysława Kiszkowskiego na temat artykułu:
„Z praktyki radiestezyjnej zawodowców,” Janusza Wilczewskiego, Artura Gawina i Ewy Pietrzyckiej-Wilczewskiej z "Nieznanego Świata" nr 3/2002



CYT. 1(A) KRYTYCZNEJ UWAGI
„Zatem zostałem wywołany do tablicy. Chociaż autorem tego testu nie jestem ja, ale mgr inż. Jarosław Olszewski, krytyk astrologii, ale całkowicie się pod nim podpisuję. Zamieszczony jest on w mej książeczce "Co warto wiedzieć o radiestezji" [5]. Zauważyłem że sama propozycja tego testu bardzo denerwuje radiestetów.”

Komentarz JW do krytycznej uwagi nr 1 (A) PK
Faktycznie lepiej jest stwierdzić – „To nie ja to kolega”.
Sama zaś propozycja jest faktycznie dla niektórych katolików bardzo charakterystyczną propozycją.
Czyżby Pan nie zauważył, że wyraźnie napisaliśmy, iż pewność wskazań radiestezyjnych jest rzędu 80-90 procent (!!!!)
 

CYT. 1(B) KRYTYCZNEJ UWAGI
„Nasuwają mi się dwie uwagi:
1.Radiesteci zalecają użycie i dawkowanie lekarstw, które nieodpowiednio stosowane mogą być silnymi truciznami.
2.Stwierdzam, że radiesteci wykazują paniczny lęk przed obiektywnym sprawdzeniem swoich tzw. "zdolności". To samo zresztą dotyczy i innych gałęzi okultyzmu. Słyszałem już stwierdzenie, że nie można wątpić w radiestezję, bo wtedy ona nie działa.”

Komentarz JW do krytycznej uwagi 1 (B)PK
Pan Kiszkowski komentuje coś o czym nie napisaliśmy ani słowa!!! Jest to dla mnie oznaką świadczącą o niezbyt dobrym stanie zdrowia Pana Kiszkowskiego.
 

CYT. 2 KRYTYCZNEJ UWAGI
„Kiedy zakomunikowałem prof. Janowi Jeżowi (Politechnika Poznańska), że przez tak poważne pismo jak "Nieznany Świat" został mianowany obrońcą i zwolennikiem radiestezji, to jego rodzina myślała, że jest to dowcip prima aprilisowy.
To prawda, że obaj ponad 20 lat temu byliśmy wielkimi zwolennikami i propagatorami radiestezji, ale teraz jesteśmy sojusznikami w określaniu tej gałęzi okultyzmu jako szarlatanerii. Aby nie być gołosłownym przytoczę urywek z wystąpienia prof. Jana Jeża na konferencji "Ekologia a Budownictwo":. ...Również piszący te słowa w czasie 30-letniej praktyki geotechnicznej zweryfikował, zawsze w obecności świadków, ponad 150 ekspertyz różnych radiestetów w zakresie poszukiwania wody, oceny budowy geologicznej podłoża gruntowego, poszukiwania osób zaginionych. Niestety, większość ekspertyz było zupełnie nietrafionych, niewiele z nich tylko z grubym przybliżeniem dawało zadowalającą odpowiedź. Podobny sceptycyzm wyrażają opinie uznanych fizyków (np. Andrzej K. Wróblewski , J. G. Taylor - E. Balanovski, "Is There Any Scientific Explanation of the Paranormal?", Nature 1979, tom 279, str. 631-633 - także prof. dr hab. Henryk Szydłowski, fizyk z UAM, z zespołem)...[4].”

Komentarz JW. do krytycznej uwagi nr 2 pk
I tu ponownie komentarz do czegoś o czym nie pisaliśmy !!! Oj, bardzo nieładnie jak na osobę uważającą się za naukowca.
 

CYT. 3 KRYTYCZNEJ UWAGI
„Skonsultowałem się z prof. Janem Jeżem w sprawie tego urywku. Rośliny są wymienione prawidłowo[2],[3]. Zwrócił mi on jednak uwagę na to, że ocena głębokości zalegania warstwy wodonośnej przy pomocy szaty roślinnej będzie przez różdżkarzy brana na swoje konto, na konto osiągnięć radiestezji.
Ja dodam, że w tym urywku cały czas była mowa o warstwie wodonośnej, a nie o "żyłach wodnych.
A teraz podaję jeszcze urywek z innego artykułu Prof. Jana Jeża: ...Metody paranormalne (radiestezja: wahadlarstwo, różdżkarstwo), stare jak ludzkość, budzą wiele emocji, niekiedy nawet zaufanie, niestety nie wytrzymują próby weryfikacji w praktyce. Ruchy wahadełka czy różdżki mają swoje podłoże w fizjologii i psychice człowieka, w zmęczeniu jego mięśni, a nie w oddziałującym na organizm człowieka promieniowaniu elektromagnetycznym "żył wodnych". Zmęczenie mięśni człowieka trzymającego różdżkę powoduje trudno dostrzegalne gołym okiem drgania jego ręki, a te wzmacniane są od kilkudziesięciu do kilkuset razy na zasadzie przekładni mechanicznej, wynikającej z budowy instrumentu i sposobu jego trzymania. Daje to efekt wychylania się wahadełka lub różdżki...”

Komentarz JW. do krytycznej uwagi nr 3 PK
I znowu komentarz nie na temat !!!!! A na marginesie, czyżby Pan Jeż bał się, że jego dzieła zawędrują w tak wredne łapska jak łapska radiestetów?
 

CYT. 4 KRYTYCZNEJ UWAGI
„W Polsce nizinnej źródła nie łączą się z izolowanymi ciekami wodnymi, ale po prostu woda jest "zbierana przez źródło z całej powierzchni warstwy wodonośnej. Taką strukturę przebadaliśmy przy pomocy odwiertów w okolicy Strzelec Krajeńskich w 1983 roku. Źródła zasilane przez izolowane cieki wodne występują w górach, ale z doświadczenia prof. Jana Jeża wynika, że różdżkarze są tam niezdolni do ich wykrywania, natomiast metoda obserwacji szaty roślinnej dała pozytywne wyniki (Jamna 1995). Nieżyjący już Konstanty, miejscowy góral, również doskonale znał się na przyrodzie i w ten sam sposób wynajdywał wodę, ale był tam zupełnie lekceważony i wyśmiewany przez pewnych siebie radiestetów. Tymczasem 9 różdżkarzy wskazało 6 miejsc, wszystkie puste. Prof. Jeż wraz z Konstantym wykryli 3 źródełka i jedno prawdopodobne (zasypane). Używając języka sportowego był to mecz 2 kontra 9 z wynikiem 3 lub 4 do zera!

Komentarz JW. do krytycznej uwagi nr 4 PK:
I ponownie Pan Kiszkowski komentuje coś, o czym nie pisaliśmy. Boże, za coś mnie tak okrutnie karzesz?
 

CYT. 5 KRYTYCZNEJ UWAGI
„Uważam ten tekst za bardzo rozsądny. Podejście to jednak też pochodzi z artykułów prof. Jana Jeża, o czym zapomniano poinformować czytelników”.

Komentarz JW. do krytycznej uwagi nr 5 PK
Bóg zapłać za dobre słowo. Nie mniej jest mi przykro, że Pan Kiszkowski stara się imputować, iż ten fragment też jest oparty na jakichś artykułach Pana Jeża.
Niestety, w tym przypadku, Pan Jeż nie jest dla mnie w tej materii autorytetem, ponieważ dla każdego geodety rolnego mającego do czynienia z mapami katastralnymi, zagadnienie to jest doskonale znane, w tym i dla mnie.
 

CYT. 6 KRYTYCZNEJ UWAGI
 „W tym miejscu pozwolę sobie przytoczyć urywek z hasła "Różdżkarstwo" z Encyklopedii New Age:
„Przywiązanie do fizykalnej koncepcji wyjaśnienia zjawisk radiestezyjnych zaowocowało próbami skonstruowania aparatów wykrywających poszukiwane przedmioty, a także urządzeń "neutralizujących" szkodliwe promieniowanie wód, "żył wodnych", etc. Owe aparaty funkcjonują jednak tylko w rękach wynalazców, urządzenia zabezpieczające zaś zdają się przede wszystkim zapewniać nie najgorsze bytowanie ich producentom. Nauka w każdym razie nie znajduje przekonywujących dowodów na istnienie promieniowania zdolnego poruszać różdżki. Wygląda więc na to, że mamy tu do czynienia ze zjawiskiem parapsychologicznym ((R) PARAPSYCHOLOGIA I PSYCHOTRONIKA), rodzajem (R) jasnowidzenia, telegnozji, a ruch wahadełka czy różdżki wywoływany jest przez procesy zachodzące w psychice radiestety. Wielu różdżkarzy określa swój stan w trakcie seansu radiestezyjnego jako "trans", "działanie podświadomości", "koncentrację", etc. Wielu z nich zresztą po dłuższym treningu rezygnuje z posługiwania się różdżką czy wahadełkiem, wystarcza im właśnie koncentracja na czekającym ich zadaniu.[1]”

Komentarz JW. do krytycznej uwagi nr 6 PK:
I po raz kolejny Pan Kiszkowski komentuje nie na temat. Jakby uważniej ten fragment naszego artykułu przestudiował, to na pewno zauważyłby nasz krytyczny stosunek do oferowanych w sprzedaży różnego rodzaju „odpromienników”. Boże, ratuj !!!!!!
 

CYT. 7 KRYTYCZNEJ UWAGI
‘Ponieważ są to teorie fizyczne, to staraliśmy się je przebadać.
Prof. Yves Rocard twierdził, że płynąca woda wytwarza prąd elektryczny i w ten sposób występuje tzw. "anomalia pola magnetycznego ziemskiego, tzn. niewielka zmiana jego kierunku lub natężenia. Jest to znany w chemii fizycznej "efekt elektrokinetyczny". Udało go się nam zmierzyć, ale tylko w wodzie destylowanej. W wodzie, z którą mamy normalnie do czynienia efekt ten jest kompensowany przez prąd zwrotny, o czym przekonaliśmy się doświadczalnie.
Prof. Rocard proponował też badanie przy pomocy różdżki sztucznie wytworzonej anomalii ziemskiego pola magnetycznego.
Doświadczenia nasze nie dały pozytywnych wyników.
Hipoteza R. i M. Szulów dotyczy wytwarzania przez wodę promieniowania elektromagnetycznego tzw. "radiacji wodnej". Miałoby to być szereg częstotliwości w paśmie do 12 kHz. Jest to zupełnie niezgodne z tym, co wiemy o wodzie i nie poparte żadnymi pomiarami aparaturowymi. M. i R. Szulowie przeprowadzali też próby diagnozowania chorób przy pomocy wahadełka, ale wyniki były tylko na poziomie przypadku o czym dowiedziałem się od prof. Jerzego Zwolińskiego z Wrocławskiej Akademii Medycznej.

Komentarz JW. do krytycznej uwagi nr 7 PK:
Mając w pamięci Pana i Pana kolegi tekst opublikowany w „Wiedzy i Życiu” na ten temat i ogólnikowe tam zawarte stwierdzenia, że Wasze badania nie potwierdziły istnienia „promieniowań” podziemnych „cieków” wodnych (dla mnie osobiście – „warstw wodonośnych”), śmiem twierdzić, że takowych badań nie przeprowadzano a tylko tytuły doktorsko-profesorskie jako autorytetów (?) miały być tym potwierdzeniem. A gdzież to mości Panowie wyniki? A metodyka badań? Kto to finansował? Gdzie to opublikowano? Również i w tym ostatnim przypadku sądzę, że takowych badań w ogóle Pan nie prowadził.
 

CYT. 8 KRYTYCZNEJ UWAGI
Takie sformułowanie wyników pomiarów elektrycznych jest kpiną z czytelników. Dokładność optycznego odczytu przy pomocy oscyloskopu wynosi ok. 10%. Podane liczby wskazują na wykorzystanie woltomierza cyfrowego i to o zasilaniu sieciowym. Nie podano tu nawet, czy chodzi tu o napięcie stałe, czy zmienne i o jakiej częstotliwości. Jeżeli zastosowano zasilanie sieciowe, to daje to duże zakłócenia i myśmy przy naszych pomiarach stosowali wyłącznie zasilanie bateryjne. Niepewność pomiarowa przyrządów uniwersalnych wynosi ok. 1% i podawanie w ten sposób wyników dowodzi braku doświadczenia w pomiarach elektrycznych. Co to znaczy pomiar potencjału elektrycznego względem ziemi? Czy nie można tego napisać po prostu "pomiar napięcia? U nas za tego typu sformułowania i błędy usuwa się studentów z Pierwszej Pracowni Fizycznej. Poziomy uczelni są różne.

Komentarz JW. do krytycznej uwagi nr 8 PK
Szanowny Panie Kiszkowski, jak Pan wie, „Nieznany Świat” nie jest pismem naukowym i przeznaczonym wyłącznie dla studentów Pierwszej Pracowni Fizycznej i tak światłych umysłów jak Pan i Pańscy koledzy, ale jest pismem przeznaczonych także dla osób z niższym wykształceniem. Język więc musi być zrozumiały nawet dla zwykłego elektryka. To po pierwsze.
Po drugie, jak Pan nie wie, jak przebiegały pomiary (ich metodyka) to niech Pan nie zabiera na ten temat głosu, bo „gdybanie” takie podważa Pana autorytet. Najpierw trzeba wiedzieć jak były przeprowadzane badania i pomiary a potem je oceniać.
 

CYT. 9 KRYTYCZNEJ UWAGI
„Jednostką oporu właściwego (również i wody) jest Ohm x m. Podawanie oporu w ten sposób to jakby mówić, że długość obiektu wynosi 15. Tylko nie podano, czy metrów, czy cali. Butelki plastykowe różnią się między sobą, a woda z kranu do takich pomiarów to już zupełna pomyłka. Przecież bardzo łatwo można dostać wodę destylowaną. Jeszcze drobna uwaga - mam nadzieję, że pomiar oporu był przeprowadzony prądem zmiennym, bo przy zastosowaniu prądu stałego jak np. w zwykłym omomierzu, wyniki są bardzo zafałszowane zjawiskiem polaryzacji elektrycznej, a niepewność pomiarowa może wynosić kilkaset procent i te rezultaty są bezwartościowe. Ogromne zastrzeżenia budzi sformułowanie, że "miejsce RW"? Czy zrobiono odwierty w jednym i drugim miejscu? Czy tylko opierano się na radiestezji? A może różdżkarz określał "radiację wodną dopiero po uzyskaniu wyników? Z tego typu podejściem spotkałem się już wielokrotnie.

Komentarz JW. do krytycznej uwagi PK:
Taki sam jak do Pańskiego komentarza cytatu 8. Powtarzam: jak nie jest Panu znana metodyka prowadzonych badań to niech Pan nie zabiera na ten temat głosu bo tylko Pan ośmieszasz się.

CYT. 10 KRYTYCZNEJ UWAGI
„Chyba prędkość sedymentacji, a nie "wielkość sedymentacji". O tej metodzie dowiedzieliśmy się pierwszy raz z artykułu Lecha Radwanowskiego w tygodniku "Przekrój" w roku 1986. Wypróbowaliśmy ją na letnim obozie, ale bez rezultatu. Obecnie skonsultowałem się z prof. dr hab. Ryszardem Fiedorowem z Zakładu Katalizy Heterogennej Wydziału Chemii, mojego uniwersytetu (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu). Otóż metoda ta jest po prostu nienaukowa, bowiem:
1. cząstki zawiesiny mają bardzo różne wymiary i jest praktycznie niemożliwe uzyskanie zawiesiny jednorodnej, a grubsze ziarenka opadają szybciej, drobniejsze wolniej,
2. zatem nie istnieje ostra granica między zawiesiną a czystą wodą,
3. taka granica po prostu zależy od uznania obserwatora i zobaczy to, co chciał zobaczyć, a już półtora milimetrowa "poprawa" przy zastosowaniu "odpromiennika" to ...

Komentarz JW. do 10 krytycznej uwagi PK
Taki sam jak przy moich komentarzach do Pańskiego 8 i 9 komentarza.
Jak nie jest znana metodyka badań to lepiej nie zabierać głosu.
Boże, dlaczego tak mnie ciężko doświadczasz absolutną niewiedzą Pana Kiszkowskiego ?
 

I TYM OSTATNIM ZAWOŁANIEM KOŃCZĘ MOJE KRYTYCZNE KOMENTARZE DO KRYTYCZNYCH UWAG PANA KISZKOWSKIEGO, DO KTÓRYCH ZOSTAŁEM SPROWOKOWANY.
AMEN.



Tekst powyższy dotarł do autora strony. Zpstał opublikowany bez zmian w tresci. Dołożone zostały jedynie odnosniki